piątek, 26 września 2014

Niezapowiedziani goście...:D

Zupełnie przypadkiem zawitali do mnie mili goście...


Oczywiście posikałam się w majtki jak je zobaczyłam, bo zawsze marzyłam o takich krzesłach...
Pamiętam jak kiedyś odkryłam je w jednym z krakowskich McDonaldów i później przez kilka nocy śniło mi się, że je z niego wynoszę :)


A tu nagle weszły do mojego domu bez pukania i zaczęły wędrować ;)


Śliczne są, i wygodne (chociaż trochę zimne), dziś czarne poszło już do swojego domu, białe jeszcze stoi...ale to też tylko kwestia czasu...
Ja się już z tym pogodziłam, ale nie wiem jak Odi to przyjmie, bo się też chłopina zakochał ;p


Powiem Wam, że takie ładne nowe krzesła postawione w moim domu uzmysłowiły mi, fakt że reszta mebli to jakieś graty, hehe ;) Ale nie gniewam się i marzę sobie o nich dalej :D

Podobają się Wam, czy wolicie te bez oparć pod ręce? A może uważacie, że są one już totalnie wszędzie i Wam się przejadły? Hmmm



czwartek, 18 września 2014

Ulotne chwile

Zimowity..


Wrzosy...koniec lata...


Zaopatrzona w sukulenty na zimę...


Doceniam krótkie promienie słońca...


Kolory...



Poranne i wieczorne chłody...


 Kocie marudzenie...


I wrzosów jedzenie...;)


W koszyczku jeszcze kolorowo...


A na hamaku już tylko liście się wylegują...


 W nowej lampce gra popołudniowe słońce...a już niedługo zagra wieczorny ogień...


Lubię ten czas...zapowiada zapach kominka, zimowe skarpety i odrobinę odpoczynku...
Zasuwam z porządkami, przetworami i mrożeniem...wije gniazdo na zimę;)
Gotowa w każdej chwili zapaść w 'zimowy sen' :D

A u Was jak to przebiega? Smutek i melancholia czy oczekiwanie na coś nowego?



czwartek, 11 września 2014

Wejście do domu i mały ogródek kamieniem sypany...Przed i Po:)

Takie były marne początki:
http://thingsbydomio.blogspot.com/2012/09/eko-ogrod-za-grosze.html

A tak krok po kroku:
Rok 2012


Trochę trawki, trochę kory jakaś marna roślinka;)


Kolejne lata...bez zmian...


I nastał 2014! Rok ściśniętych pośladków i machania łopatą!


Pokopali, szmatą przykryli i leżało....leżało....
Wjechały płytki na schody...donica...


A później się już posypało po kolei... i wyszło tak:


No i roślinki jeszcze malutkie, zawsze śmiesznie wygląda ten pierwszy rok po posadzeniu, ale ponoć ogrodnictwo uczy cierpliwości...a mi się trochę przyda;p


Oczywiście dalej nie jest to koniec...
Jeszcze brakuje kilku roślin, ale daje sobie czas;)


Niestety aby bukszpanik miał szansę urosnąć, musiałam pieski z frontu wymeldować!
No a żeby było szybko i tanio, zrobiłam płotek z furtką z podpory pod pnącze;)


I działa!


Kolor kamienia wybrał mąż, dałam mu do wyboru biały i szary hehe no bo jak mogłoby być inaczej:)
Ja byłam za szarym on za białym (bałam się białego bo miejsce to jest ciemne i pewnie za chwilę kamień będzie zielony...ale ja lubię na sobie testować różne rozwiązania i postanowiłam podziałać kontrastem!) I jest biały!

Jeśli tak jak ja macie problem z doborem kamienia, gdyż u mnie co tydzień zmieniał się pomysł...polecam kupić sobie po 1 wiaderku interesującego Was kamienia. Później takie wiaderko wysypujemy w pobliżu chodnika, ściany i roślin, żeby zobaczyć zależności kolorystyczne...i UWAGA najważniejsze! Polejmy kamień wodą, gdyż często kolor znacznie się zmienia i fajnie by było gdybyśmy w mokre dni nie bali się wychodzić z domu, bo tam leży ten paskudny kamień;)

Ja bardzo chciałam kamień górski, niestety nie udało mi się go nigdzie kupić w ilości 3 ton, bo właśnie tyle weszło na widoczny na zdjęciach fragment + kawałek przy tarasie + i troszkę zostało ale to temat na kolejny post:D


Przy tarasie w końcu również robi się przyzwoicie, zrobiłam takie małe donice i opaskę dookoła schodów (żeby dało się kosić trawę). Oczywiście większość materiałów nie jest spełnieniem marzeń a optymalnym wariantem na który mogłam sobie pozwolić bez kredytu ;)

Bardzo się cieszę ze zmian i wiem, że w ogrodzie nic nie jest stałe i ciągle coś będę zmieniać..nie wykluczam również, że kiedyś kamień górski u mnie zagości :)


W tej chwili mogę uznać że jakieś 30% ogrodu mam wykonane;p
Cała reszta czeka na przyszły rok, chociaż może jeszcze na jesieni uda mi się zrobić jeden malutki element...zobaczymy.


Myślę, że za jakieś 2-3 lata osiągnę stan w którym będę mogła powiedź że jest tak jak chce i jestem dumna z mojego ogrodu....bo jeszcze oświetlenie, rzeźby, murki, drewutnia, ogrodzenia....oj oj zaczyna mnie boleć głowa, chyba czas kończyć hehe

Aha, uległam i mam go!:


Co myślicie o mojej małej rewolucji ogrodowej? Daje rade?

Ściskam Was mocno i wracam do pracy, bo nie ma żartów;)!







wtorek, 2 września 2014

Pstryknąć druknąć i zawiesić?

Hmm, czasem się tak chce coś łagodnie i po prostu...






Chyba zanim cokolwiek wydrukuję i zawieszę to najpierw popracuję nad światłem...
bo coś ciemno to widzę;)