piątek, 7 lutego 2014

Co ja pacze ??!

Normalnie od jakiegoś czasu mam ciągłe dylematy i rozterki!
Pisać nie pisać, pokazywać czy nie? A właściwie co? Inni mają lepsze, nie ma się co wygłupiać!
Wiem napiszecie mi, że to normalne i że każdy tak czasem ma...no tak...
Jednak ciężko dzisiaj być wyjątkowym, a przeciętności jest tyle, że po co jeszcze ją poszerzać?

Ostatnio bardziej odnajduję się w przeglądaniu i czytaniu blogów innych...jestem niestety wręcz uzależniona od mojego feedly! Moje feedly zjada mnie, moje życie i mój czas!
Od odświeżania, aż palec boli i nerwy się rodzą; hej dziewczyny dodajcie jakiś post bo ja tu siedzę i czekam!

Biedny malutki ludzik z przekrwionymi oczętami, owinięty kocem i przyklejony do monitora :(
Kiedy ostatnio przestałam udawać, że mnie nie ma i wzięłam się za pracę, która czekała i piszczała, to byłam z siebie taka dumna jakbym, kurde wygrała maraton (a zaznaczam, że nie potrafię biegać).
Jedno słowo mi się ciśnie na usta : ŻENADA!

Nie macie czasem wrażenia, że ta ilość zajebistości, która wylewa się z czeluści internetu z czasem pokazuje nam jak niewiele mamy i jak daleko nam do pewnych standardów?
Zawsze np. zastanawiała mnie idea tych drogich dodatków, które każdy szanujący się bloger powinien mieć?
Wiem, że doskonale wiecie o czym piszę, a jeśli nie to np:
wszędobylskie 'gumiaki', które zawsze czają się gdzieś na zdjęciu...że niby przypadkiem?!
Jakoś nawet jeszcze potrafię zrozumieć, że ktoś chce im zrobić zdjęcie, bo gdybym miała gumiaki za 500zł to zrobiłabym im zdjęcia z całą moją rodziną i przyjaciółmi!! I pewnie nigdy bym ich na nogi nie włożyła a już na pewno nie na deszcz i pluchę? Ważne żeby stały, się podobały i lśniły?!
A mi kiedyś pies zjadł ukochane gumiaki za 30zł i wiecie ile było płaczu:(

Nie czaję tego...i nie chodzi mi o zazdrość...chodzi mi bardziej o to, że ulegamy, że patrzymy że chcemy mieć, że zbieramy i w końcu kupujemy coś takiego...3 dni radości, 3 posty na blogu 100 zdjęć...
i nagle się okazuje, że nie za wygodne,że tak dziwnie w gumiakach na miasto, że właściwie po co mi one? No w dupę!
Nie powiecie, że Wam się tak nie zdarza? Że wymęczycie jakiś temat, kupicie a później głupio się przyznać, że można było bez tego żyć i to całkiem sprawnie! Ja mam kilka takich rzeczy, no może nie takich drogich ale 'wymęczonych' ;) których kompletnie nie potrzebuję!

Dlatego kocham ludzi którzy nie bawią się w lansy tylko dłubią, sklejają, kombinują, bo coś im się przyda, bo to lubią, bo mają czas i ochotę.
I tak na prawdę, takie rzeczy mają wartość! Co z tego, że Twój kredens się podoba tylko 2 osobom (wliczając Ciebie i Twojego męża-bo jest mistrzem taktu;), jak ten kredens ma całą historię, ma przeszłość często nieznaną i przyszłość pewną u Ciebie!! I czasem tak fajnie się pośmiać jak się wspomina różne meblowe perypetie, przewiercone palce i targowania na różnych graciarniach! I oczywiście, że czasem taki grat leży latami w piwnicy a później leci w kosz, ale wspomnienie i opowieść zostaje!

I rozumiem też to, że ktoś się zakochał i o takich gumiakach marzy, to niech je ma, ale niech w nich chodzi!!Niech się w nich rzuci w błoto i skoczy w kałużę!! Niech da im pożyć!!I nich to pokaże!! Bo buty są  do chodzenia! A nie ociekania zajebistością (od tego są koty) !

Czasem się zastanawiam czy jeśli Ci wszyscy ludzie, którzy tak dłubią dostaliby wór kasy, to czy dalej zainteresowani by byli papierem ściernym i opalarką, czy zamiast wydać tą kasę zrobiliby z niej ciekawą lampę ;P
Nie wiem, nie potrafię na to odpowiedzieć, ale odkryłam ostatnio, że moje znienawidzone kanapy, obie, nagle stały się dla mnie ważne i je polubiłam...
Dlaczego? Bo są inne! I chociaż zawsze marzyłam o dwóch takich samych kanapach np. Ektorpach szarych...to teraz już nie wiem...bo na Ektorpy tak się serdecznie napatrzyłam, że już nie wiem czy mi się podobają :(

Coraz więcej osób dąży do jakiegoś konkretnego modelu, nazywając go np: stylem skandynawskim, czyli:
białe szmaciane kanapy, dywan w biało-czarne paski, jakaś  'dizajnerska' lampa, sznur cottonballsów, szklany lampion, futerko, obraz z wilkiem, poduszka z łosiem itd.
Coraz więcej domów wygląda tak samo! Nie oceniam nikogo bo sama mam kilka z tych rzeczy i sama o kilku innych marzyłam...ale zadaję sobie pytanie : czy to się kiedyś skończy?? Czy zaraz nie będzie 'modne'
coś innego co wszyscy będziemy chcieli mieć??

I patrzę tak czasem na moją mamę, która nie wie co to wujek Google i nie wie, co to DIY, dizajn i wiele innych tematów, które my jemy na śniadanie...i jej zazdroszczę! Ona jak zobaczy u mnie coś DIY to wywala oczy w zachwycie, że nie wiedziała, że takie coś można zrobić. A większość z Nas by pomyślała: no spoko, ale widziałam to już 2 miesiące temu na necie!

Raczej staram się być cichym obserwatorem i rzadko komentuję (w sieci), jeśli już to pozytywnie, negatywy zatrzymuję dla siebie. W życiu jest odwrotnie jestem wylewnie szczera i często mi się za to obrywa, zresztą słusznie:)
Ale uznałam, że skoro to mój blog to będę sobie na nim pisać to co mi się podoba a nie to co chcieliby usłyszeć inni, oczywiście nie mam zamiaru nikogo obrażać, zresztą i tak pewnie ten post przeczytają tylko dwie osoby;) No albo może tylko jedna (ja) bo mój mąż mistrzem taktu nie jest :D

Nie wiem, po prostu, zmęczyłam się konsumpcjonizmem (pisząc to myślę cały czas o kupieniu szczotki w Rosmannie i książki w Empiku!!) no właśnie! Ratunku!!

Jeśli w ogóle ktoś to czyta to napiszcie co myślicie?Czy to zawsze tak będzie??
Lepiej zajmę się obmyślaniem jak na tym wszystkim zapanować w swoim życiu, może macie jakieś rady i pomysły?


47 komentarzy:

  1. Chyba naprawdę mamy wiele wspólnego siostro :)
    A gumiaki chciałabym mieć, ale tylko wtedy gdybym miała gwarancję, że wytrzymają dłużej niż pół roku. Już zajechałam 2 pary takich tanich po 30zł każde miałam średnio pół roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. heheh siostro:D no gumiaki czarują ale cena to dla mnie jakiś przypał:P Ja znam kilka osób które mają tak owe ale raczej w ogród w nich nie chodzą:)
      Zawsze się zastanawiam czy w krajach w których ludzi na nie stać, też są one oznaką bogactwa i splendoru, czy są właśnie porządnymi gumiakami do ogrodu i na koncert w plenerze..?

      Usuń
    2. Powiedzmy szczerze gdybym miaa pewność, że będez je nosić 10 lat to cena nie jest już taka powalająca.

      Usuń
    3. Ola, w UK ich jeszcze nie widziałam na ulicach miast, ale na wędrówkach w lesie i plenerowych koncertach to często je widać. Raczej tutaj są używane praktycznie a nie pokazowo. ;-)

      Usuń
    4. Cienka, no na 10lat to taniocha:) Drui ja właśnie tak sobie myślę, że one po to są:)

      Usuń
    5. Widziałam u nas w outlecie za 300zł. Ale mam tyle innych pokus jak cjhoćby lampa do salonu, że chyba się nie zdeccyduje :P

      Usuń
    6. No właśnie to jest Nasz problem, że musimy wybierać;p
      Zawsze jest coś ważniejszego:) A na Naszych etapach budów to jeszcze przez kilka lat będzie coś w domu do zrobienia;) hehe a jak się okaże, że koniec, to zaczniemy remontować hahah ;) Się nam domów zachciało;)

      Usuń
  2. Ola! ale dobrze się czytało ten tekst. Brawo za odwagę. Mnie też już męczą blogi, gdzie wiecznie widzę te same kąty, setny raz świecznik, 1000 komodę, a o gumiakach nie wspomnę. Jeszcze kitchenaid. Chociaż, żeby te marki płaciły za pokazywanie tych gadżetów, to jestem skłonna zrozumieć. Bloger w ten sposób sam ucina sobie formę współpracy, bo robi to za darmo.
    Mi konsumpcjonizm też kiedyś zawrócił w głowie, ale nie taki drogi, na szczęście. W pewnym momencie przestało mnie to bawić. Ile można mieć kubków, świeczek, wazonów, pościeli itp, itd. Na wiele rzeczy zwyczajnie mnie nie stać, ale nawet jakbym miała to hunterów nie kupię i już. Wolałabym oddać choremu dziecku te pieniądze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie!! Ja mam dokładnie tak samo! I nawet wpłaciłam ostatnio kasę na psiaki, bo uznałam, że skoro stać mnie na pierdoły to może lepiej dać komuś kto potrzebuje!
      Dzięki Kasia, że zaglądasz jeszcze do mnie i że zabrałaś głos:D

      Usuń
    2. Ola! Zawsze zaglądam, gorzej z komentowaniem, ale ja muszę się inspirować, więc wracam jak bumerang :)

      Usuń
    3. No na razie u mnie to z inspirowaniem słabo, ale się podciągnę obiecuję!

      Usuń
  3. Moje kalosze uwielbiam i nie obchodze sie z nimi ostroznie, biegam w nich po lesie i czasami rowniez po miescie...jesli pogoda jest odpowiednia ;))) Zreszta juz dawno o tym pisalam ;)))
    http://optymistyczniej.blogspot.de/2013/01/my-sie-zimy-nie-boimy.html
    Do calego blogowego swiata trzeba podchodzic na dystans,
    chociaz przyznaje, ze wpadlam w sidla skandynawskeigo
    dizajnu i marokanskich akcentow.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i właśnie o to mi chodzi:) Że to buty do zadań specjalnych mają być! A że ładne są to wiadomo, zwłaszcza na takich zdjęciach z pleneru:)
      Ja też wpadłam:( w renifery i łosie i wiewiórki!!! Masakra! A jak zobaczyłam u Ciebie candy z poduszką z wilkiem to się prawie popłakałam;D Ale nie dam się spróbuje powalczyć ze sobą! A dystans raczej mam, bo inaczej już bym chyba dawno komputer przez okno sruu

      Usuń
  4. Czasami przez internet i ja gubię dystans do tego wszystkiego, ale staram się od czasu do czasu "trzasnać" się w pyszczaka na oprzytomnienie. Co do blogowego świata to często trafić na coś orginalnego teraz, czasami mam wrażenie, że wiele blogow to ciągle jeden ten sam. W sumie moj też taki jest, bo fotograficzny, czyli kwiatki, chmurki i inne bzdurki no i oczywiście kocia zajebistość. :D
    Meble mam z Ikea, najtańsze modele :x bo akurat trzeba było umeblować puste mieszkanie, a z konta jakoś wywiało fundusze. Jak się skandynawska moda skończy to u mnie ciągle to będzie, aż się rozsypie, a jak patrzę na ich jakość pół roku po zakupie to hmmm nie wróżę im długiego życia. :/ I mam dizajnerską lampę z ikea, plastiś-fantaśtiś za 20 złoty. :D
    No i moje mieszkanie wygląda jak tysiące innych, a kuchnię mam taką samą jak pozostałe kilkadziesiąt mieszkań w budynku, deweloper sam wybierał model. :D skusił się na chyba teraz modną biel. :]
    Najbardziej zajebistym mebelkiem w moim skromnym mieszkaniu jest koci drapak, posh, cool i wogóle koci szał pał. :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do Ikei to bardzo ją kocham, z pełną świadomością tego, że jest szajsem:) Zawsze jej to wybaczam bo mam takie podejście do tematu, że i tak coś zmienię za niedługo i np. nie miałabym oporu przemalować moich żółtych już szafek (były podobno białe...). A gdybym miała meble za ciężką kasę po 15 latach w stanie idealnym to co wtedy?? Nie wymienisz bo dobre nie oddasz bo żal!! I tak się ludzie bujają na meblościankach od lat!! A Twoje chmurki i kotki są Twoje i nie ma takich nikt, każdy kot ocieka zajebistością na swój sposób-i to się nigdy nie nudzi!!! A wchodzisz na szanujące się blogi i widzisz zdjęcia domu w Danii, które widziałaś wczoraj na innym blogu a przedwczoraj na jeszcze innym i zobaczysz je na pewno jeszcze klika razy!

      Usuń
    2. Meble z Ikea mają jeszcze jeden duży plus: do mieszkania ze zwierzakami są idealne. Jak już koty podrapią, poszarpią, pogryzą to nie żal wymienić na nowe. :) No i powiem Ci szczerze, że mimo że to taśmowa produkcja to ładnie wyglądają w małym mieszkaniu, gdzie cięzkie mebloscianki nie wyglądałyby dobrze. Kupiłam ławę z serii hemnes, miękkie drewno, ale drewno, co bardzo akurat lubię, teraz jest naznaczona kocimi pazurami, nózki tu i ówdzie obite chyba odkurzaczem, nabrała teraz charakteru. :D
      Ciężko trochę z tym konsupcjonizmem wygrać. Też coś kupię, a póżniej to leży porzucone w kącie szafy. Przeglądanie blogów jest fajne, ale czasami póżniej za dużo jest "też to chce". Widziałam na wielu blogach zainteresowanie minimalizmem, też parę interesujących pomysłów można z tego wyciągnąć, ale raczej nie grozi mi skrajne minimalistyczne podejście do życia. ;)

      Usuń
  5. A jeszcze dodam, że od kiedy buszuję w blogosferze to ciągle nie mogę się nadziwić zaciętości blogerów w fotografowaniu różnych konfiguracji stópek w butach w roli głównej... :x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurde może ja trzasnę swoje giry dla odmiany?
      :D

      Usuń
    2. Ha, ha ja moich kopyt 41,5 lepiej nie będę pokazywać :)

      Usuń
    3. To może i ja się skuszę :D
      Kasiu wstawisz małe zdjęcie to nie będzie widać, że stópki duże. ;)

      Usuń
    4. Magdo! Dobrze, że mój blog jest ukierunkowany i mam pomysły na posty, bo obawiam się, że zdjęcie moich nóżek mogłoby tylko odstraszyć co nie których. Hi, hi Pozostanę przy swojej majsterkowej naturze, a stópki pokażę wieczorem mężowi :)

      Usuń
  6. pośmiałam się... :-)) ja już nie pamiętam, kiedy kupiłam coś w zwyczajnym sklepie.... a nie, pamietam: lampki gwiazdki za 19,90 w pepco....
    a teraz znowu coś zmieniam- było szperanie po starym szkolnym strychu- ale cudków natargałam!!!.... i raczej nie były to gumiaki :-)))
    ... lubię inspiracje ale nie takie dosłowne, muszą dostać indywidualny rys ;-)
    pomalowane na biało rogi mam juz trzeci rok...


    cóz robic- przepływ informacji jest tak szybki, piekne rzeczy na wyciągnięcie ręki, trzeba bardzo uważac, zeby nie wszystko było na jedno kopyto...
    całuski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Lubie Pepco ;)) No to ja kurde czekam aż pokażesz te wszystkie szkolne graty!! Bo już czuję, że zazdroszczę!

      Usuń
  7. Witaj
    Twój wpis to świetny tekst, który trafia w sedno. Sama ostatnio nieco zagubiłam się w chciejstwie i kiedy wymyślałam wnętrza mojego póki-co budowanego domu to jabym żywcem chciała parę blogów naraz przenieść do mnie, tylko gdzie w tym wszystkim ja i to co MNIE się podoba? Czy ten skandynawski styl to nie jest nieco zimny? Czy biel to rzeczywiście moja ulubiona barwa? Przecież w głębi duszy uważam, że rogi renifera w sypialni to kicz. Napaliłam się na kitchen aid a ja przecież nie lubię piec, chciałam kupić te gumaki na "H" ale ja do pracy w obie strony autobusem, a jak w weekend leje to po prostu siedzę w domu po kocykiem, a nie spaceruję się...Oj duża zdrowego rozsądku trzeba mi i mojego Męża, który skutecznie sprowadza mnie na ziemię:)
    Pozdrawiam
    Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehe miałam dokładnie to samo!! Też chorowałam na kitchen aid, też kiedyś myślałam, że chcę H, w tego co widzę i wszystkie piszecie, to najważniejsze żeby zadać sobie pytanie po co mi to? I czy na prawdę tego potrzebuję, ja zamiast H postanowiłam kupić tanie buty i zobaczyć czy będę w nich chodzić...no i okazało się, że ubieram je tylko jak idę na pomiary do ogrodu klienta i taplam się w błocie...więc nie potrzebuję do tego marki... a po za tym nie chciałabym przy klientach epatować bogactwem;)
      Dzięki za komentarz pozdrawiam Ciebie i Twojego Męża:))

      Usuń
  8. Gumiaki na literę H jakiś czas temu wyznaczały to czy ktoś ma kasę w moim mieście:):):) Żenada. Miałam jakiś czas temu ciśnienie na krzesło eames ale jak się tak naoglądałam i naoglądałam to mi obrzydły. Poza tym produkują podróby których ja nie odróżniam od oryginału. 1500 za 1 krzesło? Sorry ale dla mnie to przesada.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochałam eamsy, podobają mi sie okropnie!!
      Ale bez jaj cena jest masakryczna a i ich wszędobylska obecność również, umówmy się, już nie robią takiego wrażenia:( Czasem dobrze nie mieć kasy na takie rzeczy, bo człowiek przeczeka i później się cieszy, bo widzi, że do niczego nie było mu to potrzebne:D
      Pozdrawiam
      Ola

      Usuń
  9. Świetna dyskusja się wywiązała i okazuje się, że kilka osób myśli tak jak ja. To pocieszające, że nie wszyscy mają miksery i kalosze tej samej firmy. Nudno by było. Ola dzięki za ten tekst, od razu czuję się normalnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem zaszokowana! Bardziej się spodziewałam, że nikt tego nie przeczyta a nie że wywiąże się dyskusja:) I to jeszcze taka fajna:))
      Mi też już lepiej i nawet mi się zachciało dalej działać:D

      Usuń
  10. Droga Olu. Podejrzewam, że jakbyśmy się kiedyś spotkały to powstałaby niezła kniga o konsumpcjonizmie, podjudzanym przez blogo i vlogo sferę. Wchodzę na bloga wnętrzarskiego. I wiem. Shabby lub skandynawian.. Wchodzę na bloga modowego. O! Tak! Już wiem. Huntery, conversy i sam Majkel Kors. A ciuszki miętowe oczywiście. Oglądam vloga urodowego. Mhm. Zgadza się. Lush albo MAC. To już nikt doprawdy nie kupuje w realu? Na targu? Biedrze? W pobliskim sklepiku BEZ marki ??! Że bez metki to już się nie liczy. A ja inna jestem. Lubie stare. Używane też. Nie lubię przepłacać. Lubie rzeczy inne, pojedyncze, niemodne. Przerobione pięć razy. Często obok nurtu. Po swojemu..
    Buźka <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak!! Ale tu Cię zaskoczę, bo nie wiem co to Majkel Kors ani Lush, ale za to popijam olej i wcieram kozieradkę:D A no i oczywiście szarżuję w Tesco i Pepco a po Kiku mogę oprowadzać z zamkniętymi oczami:))
      ;P

      Usuń
    2. Ciesz się zatem błogim stanem niewiedzy ;))) Nie śmiem bowiem go zakłócać ^^ A ja zostanę w przyszłości przewodnikiem po alejkach Biedry :)) A co, nie wolno mi ?;P
      ;)

      Usuń
  11. Hmmm... Ciekawy post, zmusił mnie do myślenia i zastanowienia się co jest ważne. Dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma sprawy, cieszę się, że się przydał:)
      Pozdrawiam

      Usuń
  12. Dawno tu nie zaglądaliśmy a tu tyle nowego... Bardzo ciekawy post i rzeczywiście skłania do przemyśleń. Niestety wszyscy podlegamy wszechobecnej komercji i potrzebie tzw. zaistnienia, niektórzy bardziej, inni, ci szczęśliwsi, mniej. My jesteśmy w blogosferze od niedawna ale też dostrzegamy, że zwłaszcza tutaj siląc się na oryginalność można nieświadomie powielać powszechne wzorce, poddawać się "owczemu pędowi". No i tzw. lansu też tu sporo ;-) A świat designu kusi - tu lampka, tam krzesełko... znamy, znamy aż nadto dobrze z własnego doświadczenia :-) I chyba właśnie o własne doświadczenia chodzi, a nie jedynie o pokazywanie tego co powszechnie uznawane za fajne, bo "wszyscy" to pokazują, mają lub chcą mieć, bo mieć wypada.
    Dla nas najważniejsze by być w tym wszystkim autentycznym i szczerym, by się tym co oferuje świat (a niektóre pomysły faktycznie powalają, choć inne, pomimo marketingowych ochów i achów nie są warte funta kłaków) bawić a nie napinać na pokaz. Kreci kogoś lampka za 5 tyś (oj nas niektóre kręcą niestety:-), bielone drewno i szczątki jakiegoś kopytnego z rogami nad kominkiem - no i spoko; chce się dzielić swoją radością i odkrywaniem tego co odkryte - też fajnie. Ale jak ktoś tak naprawdę na to poroże patrzeć nie może i najchętniej zastąpił by je kilimem po babci ale nie może bo to nie trendy...no to już jest kłopot, zwłaszcza gdy zarzeka się, że rogi są super, zawsze o nich marzył, że warte są każdych pieniędzy, że już je ma i to czyni go fajnym ;-) A kalosze za 5 stów... można mieć, można nie mieć ważne by nie robić z nich fetyszu, no i żeby wygodnie w nich było po polu z łopatą biegać ;-)
    Pozdrawiamy serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie ja tak trochę miałam z tymi rogami:( Bo na początku powiedziałam nigdy w życiu!! Nie chciałam mieć na ścianie czegoś co człowiek upolował:(( Ale jak zaproponowano mi na portalu wymianowym, rogi znalezione w lesie, czyli takie zrzucone przez zwierza:) to pomyślałam, że kurde dlaczego by nie? przecież mi się podobają! No i mam, ale jeszcze czasem mnie nachodzą wyrzuty sumienia, ze się złamałam...i że jestem cienias:((
      Ale co tam! nie można dać się zwariować przecież:))
      Pozdrawiam :D

      Usuń
  13. Wszystko rewelacyjnie, trafnie ujęłaś! ZGADZAM SIĘ. Też dawałam się wciągać i to samo "marzenie"- zmiana sofy na tę wszechobecną, szarą ikeowską.. Pomyślałam i przeszło. Można łatwo dać się w to wszytsko wciągnąć jak się człowiek napatrzy, ale czy jest sens mieć to, co ma masa innych osób, bo jest modne??? Nieeeee:))))

    OdpowiedzUsuń
  14. PS Właśnie przerabiam kilka rzeczy, które dostałam, bo ktoś się pozbył albo gdzieś coś z mężem znaleźliśmy (np.przed starym domem, który ktoś kupił i remontuje) i już się nie mogę doczekać, kiedy znajdą swoje miejsce u mnie, takimi "zdobyczami" cieszę się zdecydowanie bardziej, niż tymi wiadomego pochodzenia i uważam, że to jest fajne!;) Pozdrawiam. Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale fajnie masz:))Kocham takie znalezione! I powiem Ci szczerze, że nawet takich bardziej 'zazdroszczę' innym niż tych sklepowych ;) Kurcze ja w summie nie zazdroszczę, tylko nie mogę znaleźć innego, bardziej pozytywnego określenia, więc wstawiam w cudzysłów;)
      Witaj u mnie i pozdrawiam gorąco:D

      Usuń
  15. Wpis super!!!! Zgadzam się ze wszystkim w 100%!!!!! Od kaloszy po te kanapy 
    W temacie „zajebistości pomysłów z internetu”….cóż… przerobiłąm to ostatnio na przykładzie pokoju dziecięcego. Tak chciałam, żeby był super, żeby był fajny, modny, trendy, „taki jak w magazynie” a jednocześnie inny i niepowtarzalny, że prawie oszalałam ze zgryzoty. Napatrzyłam się, naoglądałam i takie mam wnioski. Po pierwsze: nie wiem czy ktoś o zdrowych zmysłach ( i portfelu normalnych rozmiarów, ba jak jest się Billem Gatesm to może…) urządza pokój dla dziecka na rok? Bo są takie piękne pokoiki dla niemowlaczków, tyle że po roku już się nie nadają dla dziecka. Po drugie: naoglądałam się tyle pięknych dzieciowych gadżetów , ze zaczęłam ich szukać po sklepach i co się okazuje: że naklejeczka do pokoju dziecięcego (czyli za rok – dwa trzeba będzie ją zmienić ( naklejka to nie meble ;)), bo już nie będzie dzidziusiem lub przedszkolakiem lubiącym misie i lokomotywy) może kosztować 700 zł!!!! I to nie format 2x2m, ale jakieś maleństwo na kawałek ściany. Po trzecie: te wszystkie pokoje „z magazynów” są tak cholernie odbite od rzeczywistości, że no kurka, kto to wymyśla?!?!?!?!? Zero szafek, jeden kosz z artystycznie wystającymi super mega trendy drewnianymi zabawkami i koniec. Czy ktoś kto ma dzieci może sobie pozwolić na taki luksus? Chyba nie. Najpierw załapałam traumę. Bo tak chciałam, żeby było fajnie….ale jak już się napatrzyłam ;) i zrozumiałam, w jaki obłęd ktoś mnie celowo wprowadza, powiedziałam STOP. To ma być pokój dziecka, fajny, przytulny, praktyczny i już. Podobnie z tymi kaloszami . Też mi się marzyły. Już układałam plany, gdzie to ja bym w nich nie poszła. Kiedyś na wyprzedaży trafiłam na super kaloszki i postanowiąm sobie je kupić – tak „ na jakiś czas, dopóki nie kupię tamtych”. Kaloszki okazały się wygodne i zabawne ( bo w różowe rowery). Założyłam je raz jak szłam ze śmieciami, parę razy na spacer z maluchem, może z raz do ogrodu. I cieszę się jak cholera, ze wydałam na nie tylko 30 zł :).
    Te wszytkie blogi ogląda się bardzo miło. Tylko przyznam, ze niektóre zajebiaszcze rzeczy, za które, jeszcze jakiś czas temu, oddałabym znaczną część pensji już widziałam 1000000 razy i to wszędzie i już nie chcę ich mieć. TE wszystkie skandynawskie super reniferowe szarości….. też mi się podobają. Tyle, ze jak już wszyscy to mają, to co to za indywidualny styl ? I tu jest ta mała i znacząca różnica pomiędzy „Twoim” porożem a tymi kupowanymi hurtowo w sieciówkach.
    I ostatnia rzecz, bo trochę chyba mnie poniosło. Piękne są mieszkania urządzone w całości zgodnie z panującą modą. Gdzie wszystko pasuje do siebie w 100%. Jednak rozglądam się po takim mieszkaniu i nie widzę osobowości mieszkańców. Nic w tym pokoju nie jest starsze niż dwa lata. Czyli dwa lata temu ta cała rodzina nie istniała? Nie mają żadnych pamiątek? Żadnych przedmiotów nie-modnych ale związanych nierozerwalnie z rodziną? Czy jest sztuką pójść z pełnym portfelem do modnego sklepu i wykupić w całości ekspozycję? Pewnie łatwo i efekt będzie „poprawny”. Jednak jak się widzi we wnętrzu pamiątki, jakieś wytwory mieszkańców, jakieś kombinowane elementy, to widzisz, że Ci ludzie żyją, tworzą, mają swój charakter, gust i duszę.
    Przepraszam, jeśli napisałąm za dużo, ale temat trafił w moje ostatnie przemyślenia.

    Domi – bez krępacji wywnętrzaj się, bo to przecież TWÓJ blog, a po drugie, jak mawiał klasyk „mądrego to i dobrze posłuchać” :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. heheheh dobre! Oczywiście ze wszystkim się zgadzam ale najbardziej podoba mi się historia Twoich gumiaków:))Zwłaszcza ta wyprawa ze śmieciami heheh:D
      Pozdrawiam gorąco i dzięki za taki długi wpis, za to że Ci się chciało:))
      W końcu ja właśnie po to bloguje, żeby czasem podyskutować i poznawać takich ludzi jak Ty!!
      Buźka!

      Usuń
  16. Jestem sknerą! Szkoda mi kasy na drogie rzeczy! MOże jak kiedys będę bardzo bogata to bede kupowac drobiazgi za 300 zl ale teraz nie. Teraz mi szkoda.
    Uwielbiam za to za małe pieniądze tworzyc rzeczy, które w Almi Deco lub innych sklepach sprzedawane sa własnie za wielkie pieniądze. To mi sprawia najwieksza przyjemnośc. I co z tego, ze czasem te pomysły zobaczyłam w sieci, co z tego, że inni tez juz je wykorzystali. Teraz JA! :) I ciesze się jak dziecko, że ze starego segmentu zrobiłam siedzisko :) bo moje, jedyne, niepowtarzalne.
    pozdrawiam i zyczę nowego zapału :))))
    Hania z HAART

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E tam sknerą od razu;) Oj Twoje dzieła są przepiękne, nigdy nie podobał mi się sutasz ale w Twoim wykonaniu mnie zauuuroczył!! Piękny!
      Pozdrawiam
      Ola

      Usuń
  17. Od kilku tygodni przeglądam blogi wnętrzarskie i zostałam zasypana tymi pięknymi przedmiotami, że aż ręce zaczęłam zacierać z myślą, czego to ja sobie nie sprawię jesienią, jak wreszcie zacznę urządzać mieszkanie. Oczywiście w ramach finansowego rozsądku. Ale... kilka tygodni wystarczyło, żeby pewne rzeczy mi się przejadły od samego oglądania i zaczęłam się zastanawiać, że jakbym sobie je kupiła, to czy tak samo by mi się znudziły stojąc w moim mieszkaniu. Pomyślałam "głupia ja, przecież to klasyki dizajnu (słowo wytrych), może ja za grosz wyczucia stylu nie mam". Podkusiło mnie i wpisałam do gugla "krzesło eames na każdym blogu to przesada" i w ten sposób trafiłam tutaj. Dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "krzesło eames na każdym blogu to przesada" hehehe to dopiero hasło wytrych:) Cudnie! Cieszę się że wpadłaś, pozdrawiam:D

      Usuń