wtorek, 9 lipca 2013

Czasowość pojęcie względne...;p

Normalnie nie było kiedy! Ciągle coś! I nigdy nie było czasu, żeby usiąść i napisać solidny wpis; zwłaszcza, że jest o czym!
Ale udało się w końcu dopadłam do komputera, między lawendą, kłuciem piwnicy a lekarzem!
Ostatnie 3 tygodnie to dla mnie jakaś jazda bez trzymanki zaczęło się od telefonu z redakcji gazety: Wnętrze i Ogród, że to już czas na Naszą sesję !! Nogi się pode mną ugięły...ale jak to... pamiętałam, że się umówiłam na jesień a tu pyk!

(źródło: google.pl)

Niespodzianka, Pani mi mówi w weekend, że w czwartek by wpadł do mnie fotograf...No więc ja jak to ja; raczej zawsze chętna, powiedziałam, że dobrze, że zapraszam:))
Po czym, przeszłam się po domu i siadłam z niemocy!
Nie mówię tu o samym sprzątaniu ale o tysiącu niedoróbek i braków!! Kuchnia do malowania, kominek też, brak ławy w salonie, lamp, luster, szafek w łazience, taras i ogród w demolce i tak dalej i tak dalej!
Długo nie czekałam złapałam za klej, młotek wiertarkę i ruszyłam do boju.

(źródło: google.pl)

Montowanie brakujących listew, malowanie, przestawianie, szycie zasłonek, uzupełnianie i tak na wariackich papierach cały tydzień! W środę późnym popołudniem piętro było gotowe wystarczyło zejść na dół i zająć się kolejnymi 100 metrami!! Oraz tarasem i ogrodem! Słabo mi się trochę robiło na tę myśl, że pewnie skończę o 4 w nocy ale cóż, dam radę!
Ok godziny 17.00 zadzwoniła Pani z redakcji, że niestety Pana fotografa coś pogryzło na grillu i wylądował w szpitalu i że jutrzejsza sesja odwołana...

(źródło: google.pl)

podziękowałam za informację...
siadłam...
otworzyłam babskie piwo...
i uśmiech rozciągnął mi się na twarzy.. w formie leniwego błogostanu...
tak już zostałam...
Nie miałam i nie mam kompletnie żalu, tak na prawdę ta cała historia ma w sobie tylko pozytywny wydźwięk ( dla mnie, bo Pan fotograf na pewno nie miał fajnie:( )
Po pierwsze zrobiłam wszystko to czego z jakichś powodów nie chciało mi się zrobić wcześniej, po drugie zakupiłam lustra szafki i kilka innych rzeczy, na które nigdy nie było pieniędzy (panika okazała się dobrym przywódcą w zakupach)
Mobilizacja była wspaniała i ogromna:)
To był pierwszy z szalonych tygodni.

Drugiego szaleństwo polegało na totalnym zalawendowieniu, od rana do wieczora i od wieczora do rada...7 dni w tygodniu!

Później, również dość spontanicznie, odbyły się moje wakacje i 30te urodziny i w sumie moje 18te urodziny też;)
(źródło: google.pl)

Spędziłam weekend w moim najukochańszym miejscu na świecie, którym jest Jezioro Solińskie wraz z moimi najbliższymi. Nie wyobrażałam sobie innego miejsca w którym mogłabym wejść w cudowny wiek 30tu lat;) A 18tka, dlatego, że dokładnie od 18 lat jestem żeglarzem i tak się to jakoś wszystko skumulowało:D
A jak wiadomo, każdy powód jest dobry; żeby się napić!  hehe ;)

(źródło: google.pl)

Powrót do rzeczywistości okazał się brutalny, gdyż wiązał się z kolejnym tygodniem w lawendzie...
i tak tkwię w niej do dziś...ale dziś to już chyba będzie koniec... bo ile można!!

To chyba najdłuższy wpis w moim życiu, ciekawe czy ktoś to w ogóle czyta hehee
Jeśli jesteście i czytacie to bardzo Wam dziękuję i obiecuję powolutku w kolejnych wpisach pokazywać Wam efekty wyżej opisanych prac!

Pozdrawiam Was gorąco i lecę do lawendy brrr!!

22 komentarze:

  1. dzizas kochana...
    doba dla ciebie za krótka o_O
    podziwiam... i do boju! :D czekam na foty z gazetki ;) jak sesja się odbyła? :D

    i nie martw się, czytam :) czytam... i rozmyślam :)
    no i jeszcze jdno! STO Lat!!! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No sesja się właśnie nie odbyła i na razie cisza w temacie ze strony redakcji;D Ale co się odwlecze...to wiadomo:)
      Dzięki za życzenia :*

      Usuń
  2. Hahaha no to się uśmiałam, widzę ze my w podobnym wieku jesteśmy :D
    Sto latek w zdrowiu i miłości ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie:))
      A wiek mamy najfajniejszy:))
      Zawsze tak sobie obiecywałam że po 30-tce będzie najfajniej;)

      Usuń
  3. A może oni mają taką strategię- przegonią Cię tak co miesiąc i jak w końcu przyjadą jesienią to u Ciebie będą baseny, czerwone dywany i inne pałace?;)
    No i oczywiście śpiewam sto lat, moim fałszującym głosem!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hihihih strategia niczego sobie:)Wilk syty i owca cała;)
      Dzięki za życzenia :*

      Usuń
  4. Dobre :) ja marzę o takiej sesji choć mam świadomość,że chata jeszcze się nie nadaje. Ale powoli z czasem myślę, ze mam szansę.
    Dużo zdrówka życzę.

    PS
    Naprawdę mamy wiele cech wspólnych , dom w wiecznym remoncie, architektura, psy i nawet wiek zbliżony w czerwcu świętowałam 29 urodziny :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że masz szansę!! Mi się udało bo dostałam wyróżnienie w konkursie:)Trzeba próbować!
      PS
      No trochę mamy hehehe strasznie to fajne, że dzięki temu całemu blogowaniu można poznawać ludzi z podobnymi pasjami:))
      Dzięki za życzenia i ja Tobie również życzę wszystkiego dobrego! W sumie to pewnie nawet jesteśmy ten sam znak zodiaku(Rak?) hehe;)

      Usuń
    2. Akurat nie bom ja 20 czerwca łapię się w bliźnięta. Ale gdybym urodziła się w wyznaczonym terminie czyli 25 to już tak :P

      Usuń
  5. Musisz sobie sprawić "rozszerzacz czasu" - bo jak ktoś pisał wyżej - doba to dla Ciebie za mało:D
    Fajnie, ze z całego zamieszania wyszedł pozytywny efekt.
    Wszystkiego najlepszego :* No jasne, że po 30 jest najfajniej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie:))
      Wczoraj już nie dałam rady i zrobiłam sobie urlop; zaszyłam się z książką :)) A od dziś się znowu powolutku rozpędzam:))
      Pozdrawiam:D

      Usuń
  6. Humorystycznie, pies na początku jest mega

    OdpowiedzUsuń
  7. Super wygląda ten kominek. Na pewno świetnie sprawdzi się w chłodne dni.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawy i inspirujący wpis

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten wpis jest bardzo interesujący

    OdpowiedzUsuń