Czasem z lekką zazdrością spoglądam na mieszkania i domy, które powstały od ręki, czyli od surowego tynku po piękne wazony, a wszystko w krótkim czasie;)
Szybko mi jednak przechodzi, kiedy kupię sobie jakąś pierdołę do domu i podniecam się nią jakby to było coś wielkiego;) Bo tak właśnie jest!
Ostatnio zdałam sobie sprawę z tego, że dzięki tym małym kroczkom, doceniam najmniejsze szczegóły takie jak uchwyty, lampy, cokoły i wiele innych rzeczy o których pospolity użytkownik nawet nie myśli.
Dwoma najwolniej powstającymi pomieszczeniami u mnie w domu jest kuchnia i łazienka na piętrze.
Przez ponad półtorej roku łazienka wyglądała tak:
Niedawno udało się nam położyć płytki, tym razem nie ja układałam, tylko mój tato z moim mężem ;)
Nad przebiegiem prac czuwała fachowa komisja ;p
Później pojawiały się pojedyncze szafki...i szafa, którą już pokazywałam...i tak łazienka znowu stała kilka tygodni, miesięcy..
I nastał najwspanialszy dla mnie moment BLAT+UMYWALKA+COKOŁY+WODA BIEŻĄCA NA PIĘTRZE! Na tą wodę uwierzcie mi czekałam bardzo długo i cierpliwie !!
Ostatnio udało mi się zamontować cokoły oraz wczoraj kupiłam lampki nad lustro, którego jeszcze nie mam;) Ale myślę, że już niedługo je kupię:)) Stan na dziś wygląda tak:
Jak widać brakuje jeszcze frontów szafek, luster...
Cokołów, wentylatora hehe i bagatela wanny, ale co się odwlecze to nie uciecze;)
A na koniec mój najukochańszy detalik:
Jak widzicie nie jest to droga szybka ani prosta, ale pozwala mi się cieszyć i docenić każdą małą rzecz pojawiającą się w moim domu:)
Radość z tego co mam jest ostatnio jedną z moich ulubionych emocji i tego samego życzę Wam w ten pochmurny (u nas) dzień!
Pozdrawiam Ola :)